Hanna Śleszyńska – „Na scenie chcę być wyrazista!”

Trzydzieści lat temu zadebiutowała w „Kabarecie Olgi Lipińskiej”. Dziś jest cenioną aktorką, która ma na koncie mnóstwo wspaniałych ról. Niebawem zobaczymy ją w „M jak miłość”!

Lubi Pani jubileusze?
Zależy które. W tym roku uświadomiłam sobie, że w kwietniu 1990 roku, na Wielkanoc, pierwszy raz pojawiłam się w „Kabarecie Olgi Lipińskiej”. Czyli to już 30 lat! Łezka zakręciła się w oku.

Myślę, że kabarecik był wprost dla Pani stworzony. Łączył bowiem śpiew, taniec i aktorstwo, czyli wszystko to, co jest Pani najbliższe.
To prawda. To był mój żywioł! Mogłam się też przeobrażać. Najpierw siedziałam w chacie u Ściekliców jako chłopka, która mówi słynne: „Idźta przez zboże, we wsi Moskal stoi”, a za chwilę wychodziłam do piosenki jako Pompadoura czy kloszardka. Uwielbiałam te metamorfozy!

Bo Pani nie boi się oszpecić. Właśnie w takiej sytuacji czuje się Pani jak ryba w wodzie.
Lubię role, w których można uchwycić charakterystyczność danej postaci. Na scenie
chcę być wyrazista.

Jakie ma Pani zajęcia w najbliższym czasie?
Rozpoczynam pracę na planie „M jak miłość”! Nie jest łatwo, kiedy wchodzi się do ekipy, która już długo ze sobą pracuje. Mam jednak nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Tego życzę sobie i wszystkim Czytelnikom Tele Tygodnia!

Fragmenty wywiadu pochodzą z najnowszego Tele Tygodnia numer 23/2020