„Langer” miał być polskim Dexterem. A jak wyszło? Recenzja serialu SkyShowtime
22 maja 2025
Dzisiaj debiutuje nowy polski serial SkyShowtime. „Langer” koncentruje się na dobrze znanej zarówno czytelnikom Remigiusza Mroza, jak i widzom serialu „Chyłka”, postaci Piotra Langera. Serial o najbardziej znanym fikcyjnym mordercy miał być mroczny, a wyszedł zaskakująco nijako. Akcja rozkręca się dopiero w drugiej części tego krótkiego sezonu. Oto nasza recenzja serialu, z którego widzieliśmy 4 z 6 odcinków.
Serial od początku nie próbuje ukrywać kim jest Langer. W końcu po ten tytuł sięgną zapewne fani „Chyłki” lub Mroza, którzy z tą postacią są już dobrze obeznani. Reżyser Łukasz Palkowski także dobrze zna tę postać jako jeden z twórców sukcesu „Chyłki”. Dlatego już na początku mamy mocną scenę, kiedy Langer zabija niewinne ofiary w swoim luksusowym, podmiejskim domu. Skryta za ścianą piwnica skrywa komnatę tortur, z stołem z kajdankami i szeregiem przerażających narzędzi, zaś nieprzerwany sznur ofiar dostarczany jest przez milczącego pomocnika (znany z „Ślepnąc od świateł” Kamil Nożyński). Serial nie kryje okrucieństwa i brutalności swojego bohatera, zaś sceny zabójstw są liczne i krwawe. Langer, podobnie jak Dexter z kultowego serialu, jest uzależniony od rytuałów. Jego obsesję przygotowywania smoothie, które pod wpływem granatu zabarwia się symboliczną czerwienią, znamy już z „Chyłki”. Seryjny morderca, na co dzień działający jako odnoszący sukces biznesmen, uwielbia elegancję w stroju i luksus we wnętrzach. Jego bezproblemowe życie zmienia się, gdy Langer poznaje na gali charytatywnej tajemniczą Ninę Pokorę (Julia Pietrucha). Piękna kobieta miała ofiarować na galę wartościowy obraz, a zamiast tego wystawia na aukcję siebie, a właściwie swoje usługi jako dekoratorki wnętrz. Ewidentnie liczy na to, że aukcję wygra jej organizator, czyli Langer. Chłodna Nina uwodzi biznesmena, ale wspólna noc kończy się nietypową propozycją ze strony kobiety. Jednocześnie obserwujemy starania prokurator Karoliny Siarkowskiej (Magdalena Boczarska), która podejrzewa że pojawiające się w całej Polsce ofiary, młode dziewczyny cierpiące w przeszłości na uzależnienie od narkotyków, zostały zabite przez dobrze jej znanego Langera.
Stworzenie serialu kryminalnego wokół postaci seryjnego mordercy, którego tożsamość dobrze znamy, jest dużym wyzwaniem. Twórcy już na samym początku tracą atut jakim jest mozolne śledztwo w celu wykrycia sprawcy. W takim wypadku, jak na przykład we wspomnianym już „Dexterze”, ciężar opiera się na fascynującej osobowości. Jednak serialowy Langer nam tego nie daje. Mamy co prawda kilka rytuałów (jak przygotowanie smoothie, zakup lilii dla swoich ofiar) czy wszechwiedzący uśmieszek Langera, jednak to za mało, aby przyciągnąć nas do bohatera. Dexter mordował, ale miał w tym nie tylko cel (atakował przestępców), ale i skrytą za tym tragiczną historię, która stała się motorem akcji, a także pozory normalności. Langer nie tylko pozostaje tajemniczy, ale również nic nie wydaje się wiązać go z prawdziwym światem. Niemal nie widzimy go w trakcie normalnych interakcji, w pracy (mimo że jest odnoszącym sukcesy biznesmenem) czy w sytuacjach towarzyskich. Każdy czyn uchodzi mu na sucho, ale jego bezkarność staje się nudna. Rozpędu serialowi miała nadać w założeniu erotyczna gra z Niną, która jest jednak pozbawiona polotu. Julia Pietrucha, mimo walorów zewnętrznych, słabo wypada w roli femme fatale. Niemal równie niewiarygodna jest jej historia, nic więc dziwnego że Langer szybko dostrzega w niej dziury. Trochę lepiej ogląda się Magdalenę Boczarską jako Siarkę, skoncentrowaną na pracy panią prokurator gotową na wszystko, aby dopaść Langera, chociaż i ona zbudowana jest sztampowo. Szorstka w obyciu, bezkompromisowa, wiecznie z słuchawkami w uszach. Żadna z postaci nie ma więcej niż dwóch cech, które stworzyłyby z nich kogoś więcej niż papierowe charaktery.
Po obejrzeniu 3 z 4 udostępnionych mi odcinków byłam gotowa skreślić serial, w którym najciekawszy wydawał mi się wątek Ludwika, syna prokuratora Olgierda Padera. Sytuację zmienił 4. odcinek, w którym pojawiły się nowe wątki, akcja wreszcie nabrała tempa, a widz zaczął lepiej rozumieć motywację Niny. Czy to wystarczy, żeby uratować „Langera”? Nie wiem, ale przynajmniej budzi we mnie chęć, aby zobaczyć dwa finałowe odcinki.
Serial „Langer” debiutuje 22 maja dwoma premierowymi odcinkami, a następnie co tydzień będzie dostępny nowy odcinek. A my przypominamy czego o Piotrze Langerze dowiedzieliśmy się z serialu „Chyłka”.